Bangkok nieco sie uspokoil.Jeszcze kilka dni temu strzelanina na ulicy i publiczna egzekucja jednego z czolowych dzialaczy czerwonych koszul. Ciekawe, ze rzad nie probowal usunac przeciwnika w bardziej dyplomatyczny sposob, niz zastrzelenie go w momencie gdy pojawil sie publicznie. Spektakularna smierc na barykadach.
Miasto szybko wrocilo do zycia. Po dwoch dniach na tej samej ulicy gdzie przelewala sie krew powracaja uliczni handlarze I wszedobylskie gar kuchnie. Zostaje godzina policyjna, ale w ciagu dnia zycie toczy sie normalnie.
Jak wielu twierdzi to byly premier Taksin oplaca czlonkow czerwonych koszul by wychodzili na ulice w protestach antyrzadow
ych, a sam cieszy sie sloncem morza srodziemnego w Czarnej Gorze. Co ma wspolnego Taksin z Czarna Gora? Jako ze sytuacja w Azji stawala sie dla niego coraz bardziej niepewna postanowil postarac sie o jakis paszport. W Czarnej Gorze mogl go dostac inwestujac troche gotowki. Dwa miliony dolarow zapewnily mu nowy paszport, a w momencie gdy za niego gineli ludzie w prasie opublikowano Jego zdjecia z Paryza. Maly wypad na zakupy z corka. W koncu z nowej ojczyzny to nie tak daleko.
Na barykadach.
May 26th, 2010Koty bez ogonow i inne stwory.
May 17th, 2010Pierwszy raz zauwazylismy to w Luang Probang – koty bez ogonow! Wiekszosc z nich miala cos, co bylo moze dziesiecioma procentami tego co uwazamy za standartowa dlugosc ogona. Zdegustowani uznalismy to za dowod znecania sie nad zwierzetami, ewentualnie za nieznane nam dzialania rytualne. Krzys zebral sie na odwage I zapytal w recepcji naszego hoteliku
- Why do you cut cats tails off?
- No we don’t! – brzmiala odpowiedz, a Krzys obrzucony zostal podejrzliwym spojrzeniem.
- I have seen it on the street, many of them! Cats without tails.
Cisza. Brak odpowiedzi i niezrozumienie w oczach rozmowcy.
Koty z obcietymi ogonami widywalismy jeszcze przez jakis czas, az przeistoczyly sie w koty z innym genotypem. Tak przynajmniej wyjasniono nam tajemnice ‘obcietych ogonow’.
Oprocz wspomnianych kotow bez ogonow widzielismy jeszcze sumy na sznurku, zaby z polamanymi nogami, zaby ktorym lamie sie nogi by nie uciekaly zza lady w miejscowych sklepikach i pieski trzymane nie tylko jako towarzystwo.
Podobno w Laosie w nietypowym miese mieszkancy rozsmakowali sie podczas wojny miedzy Wietnamem a USA, kiedy amerykanie przeprowadzali nielegalne zrzuty bomb na Laos. Mieszkancy przez 6 lat szukali schronienia w okolicznych jaskiniach, a nietoperze, weze i inne stwory weszly na stale do miejscowego menu.
Lao in Lao
May 7th, 2010Laos nie sprzyja prowadzeniu bloga. Glownym powodem jest brak dostepu to internetu, a przynajmniej ograniczony do dwoch, moze trzech miast w kraju. Jak nie trudno sie domyslic nie grzeszy szybkoscia, a tutejszym standartem sa PC bez oslony antiwirusowej. Kilka malych urzadzen ktore sa w naszym posiadaniu zapadlo na tropikalna chorobe zwana japanisegirl.exe i konsekwentnie wyczyscilo troche danych. Ups!
Tyle sie wydarzylo i wody uplynelo w Mekongu od ostatniego blogowania, ze nie wiem za co sie zabrac… Na poczatku byla dwudniowa przeprawa Mekongiem z podranicza Tailandii i Laosu, a dokladniej z Huay Xai do magicznego Luang Probang.
Kilka dni w miescie, drugim co do wielkosci w kraju, co najwyzej odrobine wiekszym od moich rodzinnych Prochowic. W Laosie najwidoczniej wszystko jest malutkie – poczynajac od ludzi, poprzez domy, a konczac na miastach. Vientiane jest najmniejsza stolica jaka kiedykolwiek odwiedzilam. Ciekawym doswiadczeniem byla dzisiejsza podroz autobuem sypailnym. Bardzo wygodnym, moze z wyjatkiem dlugosci lozek, przystosowanych do wzrostu nie przekraczajacego 160 cm. Poranne mycie zebow tez nie pomaga nam zapomniec o naszym mutantyzmie, majac umywalke co najwyzej na wysokosci kolan.
W Luang Probang spotkalismy Joen’a ktory z latwosci moglby sie znalesc w ksiedze rekordow ginesa jesli chodzi o ilosc bagazu. Wspomniany rekordzista mial 5 toreb – dwa duze plecaki, jeden maly i dwie mniejsze podreczne torby. To jego drugi rok podrozy.Jakim cudem udalo mu sie przemierzyc tysiace kilometrow z taka iloscia toreb chyba na zawsze pozostanie dla nas tajemnica. W trojke ledwie dawalismy rade. Kilka wspolnych dni i rostanie w Nong Khiaw gdzie my udalismy sie na wschod Laosu, a Joen w kierunku Chin.
Z Nong Khiaw wybralismy sie tez do dwoch wiosek, gdzie nauczylismy sie miejscowych metod uprawy ryzu. Niestety sposob ten jest dokladnym przeciwienstwem permakultry i jest potocznie zwany ‘slash and burn’, co mozna przetlumaczyc jako zetnij i spal. Niestety wzrastajace zaotrzebowanie na zywnosc i miejscowy zwyczaj sadzeniu ryzu corocznie na ‘swiezej ziemi’ (czytaj – na swiezo spalonym lesie) doprowadza do wyniszczenia pierwotnej dzungli tego regionu. Jako ze w duzej czesci Europy lasy wyniszczylismy wieki temu trudno prawic moraly. Jak widac kazdy uczy sie na wlasnych bledach.
A bit more from Tacompai
May 7th, 2010Tacompai again. Although it is almost a month since we arrived in Laos, a country of bamboo huts, beautiful Mekong river and stunning mountains. In a way it has a similar feeling to Tacompai, but on bigger scale. What in Tacompai was an attempt to create a place where people live in a traditional way in Laos is a reality. Some say that this is what Thailand was 30 years ago. I love it in here as much as I loved Tacompai. Too bad our visa is running out in a few days. For now we are around Bolaven Plateau, near Cambodian border.
Beautiful bamboo bowls which we used for serving food in Tacompai. I have to say that cooking on real fire was a bit challenging, but I loved beautiful things they were curving from bamboo – everything starting with bowls and finishing with cutlery! There are real masters of bamboo craft.
This is a Karen House – traditionally built bamboo house inspired by huts built by the tribal people around Pai.
With Julia and Paom Hom, a Burmese girl that has the most beautiful name in the world meaning a forest flower.
A New Year celebration in the village Bin Tin That. A lots of music and a procession visiting all the relatives in the village, and as they are all in some way related it is a day long event.