Archive for March, 2010

Oh, Kolkata!

Tuesday, March 30th, 2010

Resized__MG_1345
Po 30 godzinnej podrozy pociagiem z Madrasu dotarlismy do miasta sprzecznosci, biedy i bogactwa. Kalkuta, jako byla stolica kolonialnych Indii zaskakuje wielkoscia, rozmachem i niewrazliwoscia na roznice spoleczne. Jest tez uczta architektry. Szkoda, ze w duzej czesci budynki znajduja sie w stanie polowicznego rozkladu.
Chaos na drogach zdaje sie byc mniejszy, niz w innych duzych miastach Indii. Na prawie kazdym skrzyzowaniu stoi policjant, ktory dzielnie broni mieszkancow przed magma wylewajacych sie aut. Jest tloczno, a chocniki choc istnieja, w 3/4 zajete sa przez ulicznych sprzedawcow i bezdomnych, ktorzy maja tam zarowno swoje sypialnie, co toalety. Bynajmniej nie przeszkadza to plynac rzece ludzkiej, idacej i przepychajacej sie lokciami. A w tym sa mistrzami. Przestrzen prywatna jest tu zredukowana do minimum, a pojecie kolejki, w ktorej czeka sie na swoja kolej jest im obca. My tymczasem, jako forenersi nie lubimy byc sila wypychani czekajac do okienka po bilety i tu moze sie rodzic problem…. Wydaja sie byc szczerze zdziwieni, gdy sie im uswiadamia, ze przeciez ktos inny tez czeka na swoja kolej.
Kalkuta ma tez swoja linie metra, z ktorej jej mieszkancy sa bardzo dumni. Poruszajac sie po miescie nie moglam jednak przestac sie zastanawiac ile osob miesiecznie zostaje zadeptanych w metrze. Byc moze to tylko my myslimy o takich bzdurach. W koncu Indie sa przeludnione, i byc moze to dlatego wartosc zycia ludzkiego wydaje sie tutaj byc nieco inna.
Dwa miesiace to niewiele w tak ogromnym kraju. Niewiele, by zrozumiec mentalnosc ludzi i pojac w jaki sposob ten chaos tworzy jednosc kultury, ktora istnieje przecierz nie od wczoraj.
Bye, bye India! Hope to see you again!

Swiatynie Tamil Nadu

Wednesday, March 24th, 2010

101

101

Kolejnym miejscem w ktore trafilismy byl ashram Yogi w okolicach Neyyar Dam, ale zdaje sie, ze o tym juz wspominalam. Brakowalo mu tego, czym amanowalo Amritapuri, ale 10 dniowy kurs yogi poczynil cuda w inny, bardziej uchwytny sposob zwiekszajac gietkosc naszych cial o 150%.
Po dziesieciu dniach rzucilismysmy sie w wir przeludnionych Indyjskich miast podazajac droga pielgrzyma hinduskiego, odwiedzajac swiatynie.
Najpierw Trichy, Brihadishwar temple w Thanjavur i Kumbakonam. Swiatynie hinduskie sa gorace temperaturowo i obrzedowo, manifestujac swoja wiare zlozonoscia rutualow, bogactwem zapachow, kolorow i dzwiekow. ‘Niewierny’ nie czuje sie tu intruzem, kaplani chetnie blogoslawia i tlumacza miejscowe rytualy. Ci, ktorzy maja ochote oddac czesc ich bostwom, sa mile widziani. Hinduizm w opini hindusow nie jest religia, a raczej sposobem zycia. Bostwa zdaja sie jedynie symbolizowac, a ich wybor jest swobodny. Mozna tez tworzyc nowe, lub przejmowac te z innych religii, ktore wzbudzaja sympatie.W taki to sposob Jezus zostal uznany za kolejne wcielenie Wisznu. Jego podobizny zdarza sie spotkac na odpostowych straganach przy hinduskich swatyniach.
A zreszta jesli chodzi o Jezusa, to pojawia sie on tutaj nie tylko w hinduizmie. Pewna sekta muzlumanska w Kaszmirze opiekuje sie gorbem Jezusa z Nazaretu, bo jak twierdza po uniknieciu krucyfikacji osiedlil sie w Kaszmirze, gdzie po latach umarl. Na dodatek o Jezusie odwiedzajacym jedem z klasztorow buddyjskich w Tybecie jest wzmianka w jednej z ksiag sprzed 2000 lat, ale ja nie wiem, nie widzalam , ale takie tu chodza sluchy….

Tamil Nadu

Wednesday, March 24th, 2010

101
Wedlug legendy to ojciec Ganejshy obcial mu glowe w napadzie zlosci, a oprzytomniawszy wyslal sluge, aby przyniosl glowe pierwszgo stworzenia, jakie spotka. Padlo na slonia, i tak oto powstalo bostwo  z glowa slonia – slodki Ganejsha. W swiatyniach te wielkie, tresowane zwierzeta daja blogoslawienstwo swoim wiernym tracajac  trabom w glowe.

109

101

101

101

101

101

101

Czarna Kali i strach przed New Age’m.

Tuesday, March 23rd, 2010

100
Kali to bogini destrukcji, reprezentuje niszczace dzialanie czasu, i jak pisze Kapuscinski “choc to kobieta, lepiej nie dostac sie w jej ramiona”. Jest wysoka, czarna, wystawia jezyk, nosi naszyjnik z czaszek, i stoi z rozlozonymi rekoma. Zgodnie z wierzeniami hindusow czarny kolor Kali absorbuje tamasyczne cechy ludzkosci: sily ciemnosci, destrukcji, ignorancji. Naszyjnik z 51 ludzkich czaszek reprezentuje 51 litery Sanskryptu.
Kali to jedna z wielu bogow hinduismu, a raczej jeden z aspektow, lub wcielen tego jedynego, najwyzszego i idealnego stworcy.
Nasze pierwsze spotkanie z Kali, a takze z rytualem swiatyni hinduskiej mialo miejsce w Amritapuri-ashramie zalozonym przez jedna z niewielu w Indiach kobiet-guru.
Zatrzymalismy sie na dzien, wyjechalismy po tygodniu, wciaz czujac niedosyt czasu jaki tam moglismy spedzic.
Trudno mi opisac wrazenia z Matha Amrithanandamayi. Byc moze wciaz mocno jestem ograniczona swoim zdroworozsadkowym umyslem zachodnioeuropejskim, byc moze ogarnia mnie strach przed smiesznoscia i brakiem mozliwosci wytlumaczenia rzeczy, ktore zdarza nam sie zobaczyc.
W porzadku, byc moze Jezus chodzil po wodzie. Ale to bylo dawno, a poza tym nikt z nas go osobiscie nie znal (hmm…powinnam raczej powiedziec nikt z nas w tym zyciu). Ale jak sie ustosunkowac do tych, ktorzy czynia cyda tu i teraz, i emanuja czyms, co wzbudza do refleksji i zadziwina swoja niemozliwoscia.
Na pewno wizyta w Amritapuri uchylila kotare, nawet jesli tylko na sekunde.

Dla ciala, dla ducha.

Wednesday, March 3rd, 2010

101

101
Znowu przerwa na blogu…. Tym razem nie z zaniedbania, ale z najpradziwszego braku czasu. Wciaz nie moge uwierzyc w to gdzie jestesmy, czyli w ashramie Sivanandaashraam w Neyyardam, gdzie uczymy sie yogi i medytacji. Zajecia zaczynaja sie o ….5.40 rano, i mamy w sumie osiem godzin zajec, ostatnie o 9.30 wieczoram, z przerwami na posilki. Mja chroniczna bezsennosc zniknela bez sladu, i zasypiam jak niemowle o 10 wieczor! Wycisk jak w armii, ale skutki widac juz po trzech dniach, bo nigdy nie czulam sie tak wygodnie we wlasnym ciele. Jak po poprawce u krawca, ktory powiekszyl kaftanik. Niesamowite.

101

101