Kolejnym miejscem w ktore trafilismy byl ashram Yogi w okolicach Neyyar Dam, ale zdaje sie, ze o tym juz wspominalam. Brakowalo mu tego, czym amanowalo Amritapuri, ale 10 dniowy kurs yogi poczynil cuda w inny, bardziej uchwytny sposob zwiekszajac gietkosc naszych cial o 150%.
Po dziesieciu dniach rzucilismysmy sie w wir przeludnionych Indyjskich miast podazajac droga pielgrzyma hinduskiego, odwiedzajac swiatynie.
Najpierw Trichy, Brihadishwar temple w Thanjavur i Kumbakonam. Swiatynie hinduskie sa gorace temperaturowo i obrzedowo, manifestujac swoja wiare zlozonoscia rutualow, bogactwem zapachow, kolorow i dzwiekow. ‘Niewierny’ nie czuje sie tu intruzem, kaplani chetnie blogoslawia i tlumacza miejscowe rytualy. Ci, ktorzy maja ochote oddac czesc ich bostwom, sa mile widziani. Hinduizm w opini hindusow nie jest religia, a raczej sposobem zycia. Bostwa zdaja sie jedynie symbolizowac, a ich wybor jest swobodny. Mozna tez tworzyc nowe, lub przejmowac te z innych religii, ktore wzbudzaja sympatie.W taki to sposob Jezus zostal uznany za kolejne wcielenie Wisznu. Jego podobizny zdarza sie spotkac na odpostowych straganach przy hinduskich swatyniach.
A zreszta jesli chodzi o Jezusa, to pojawia sie on tutaj nie tylko w hinduizmie. Pewna sekta muzlumanska w Kaszmirze opiekuje sie gorbem Jezusa z Nazaretu, bo jak twierdza po uniknieciu krucyfikacji osiedlil sie w Kaszmirze, gdzie po latach umarl. Na dodatek o Jezusie odwiedzajacym jedem z klasztorow buddyjskich w Tybecie jest wzmianka w jednej z ksiag sprzed 2000 lat, ale ja nie wiem, nie widzalam , ale takie tu chodza sluchy….