Archive for the ‘Indie’ Category

Is this a paradise?

Tuesday, April 6th, 2010

“Czy to juz niebo?” – Zapytalismy sie z Krzysiem na kolejnym przystanku po Kalkucie – blyszczacym, metalicznym, w 100 procentach zmechanizowanym lotnisku Kuala Lumpur. Wszystko wydawalo sie tak inne, ze az nierealne.
Po wyjsciu z lotniska okazalo sie ze w rzeczywistym, pozalotniskowym swiecie jest rownie nierealnie.
Wszystko czyste, pachnace bezapachem, na ulicach nie widac dotychczasowych przyjaciol – beznogich, bezrekich, z wyciaglnietymi dlonmi w zalosnym i proszacym gescie. Zamiast nich dookola widac gromady modnych nastolatek, rodem z azjatyckiej mangii, z ipodami i gadzetami.
Is this for real? Architektura miasta przypominala miasto Gotham z “The Dark Knight” , pelne kolejek, ktore zdaja sie byc zawieszone w powietrzu, i przemierzaja dziesiatki kilometrow w ciagu kilku, a co najwyzej kilkunastu minut.
Byc moze to tylko urojenie, szok postindyjski. Byc moze Legnica tez wydawalaby mi sie super high-tech. Hmmm.
W toalecie naszego podlotniskowego hotelu spotkalam dziewczyne. Zwierzyla mi sie
- I have just come back from India, it was so horrible in there. I used to watch Boolywood movies you know, and I thought this is nice, let’s go to India! But we changed our flight after 10 days.
Zasmialam sie.
Filmy Boolywood….. Dobrze, ze zadnego nie widzalam.
Moze z wyjatkiem Slumdog Millionare. Tylko ze tam rzeczywistosc nie byla przeslodzona. Przypominal mi sie za kazdym razem, gdy spotykalismy zebraka z wypalonymi oczodolami. Czy tez mieli wyjatkowe glosy?
Po Kuala Lumpur przeskok do Tajlandii, Chaing Mai. Zycie plynie tu spokojnie. Wciaz sie aklimatyzujemy. Zrelaksowani, szczesliwsi ludzie, psy o zaokroaglonych(!) bokach. Nie to samo co ich zasuszeni Indyjscy kuzyni o cierpiacych i smutnych oczach.
Dziwny jest ten swiat… .

s_100

Oh, Kolkata!

Tuesday, March 30th, 2010

Resized__MG_1345
Po 30 godzinnej podrozy pociagiem z Madrasu dotarlismy do miasta sprzecznosci, biedy i bogactwa. Kalkuta, jako byla stolica kolonialnych Indii zaskakuje wielkoscia, rozmachem i niewrazliwoscia na roznice spoleczne. Jest tez uczta architektry. Szkoda, ze w duzej czesci budynki znajduja sie w stanie polowicznego rozkladu.
Chaos na drogach zdaje sie byc mniejszy, niz w innych duzych miastach Indii. Na prawie kazdym skrzyzowaniu stoi policjant, ktory dzielnie broni mieszkancow przed magma wylewajacych sie aut. Jest tloczno, a chocniki choc istnieja, w 3/4 zajete sa przez ulicznych sprzedawcow i bezdomnych, ktorzy maja tam zarowno swoje sypialnie, co toalety. Bynajmniej nie przeszkadza to plynac rzece ludzkiej, idacej i przepychajacej sie lokciami. A w tym sa mistrzami. Przestrzen prywatna jest tu zredukowana do minimum, a pojecie kolejki, w ktorej czeka sie na swoja kolej jest im obca. My tymczasem, jako forenersi nie lubimy byc sila wypychani czekajac do okienka po bilety i tu moze sie rodzic problem…. Wydaja sie byc szczerze zdziwieni, gdy sie im uswiadamia, ze przeciez ktos inny tez czeka na swoja kolej.
Kalkuta ma tez swoja linie metra, z ktorej jej mieszkancy sa bardzo dumni. Poruszajac sie po miescie nie moglam jednak przestac sie zastanawiac ile osob miesiecznie zostaje zadeptanych w metrze. Byc moze to tylko my myslimy o takich bzdurach. W koncu Indie sa przeludnione, i byc moze to dlatego wartosc zycia ludzkiego wydaje sie tutaj byc nieco inna.
Dwa miesiace to niewiele w tak ogromnym kraju. Niewiele, by zrozumiec mentalnosc ludzi i pojac w jaki sposob ten chaos tworzy jednosc kultury, ktora istnieje przecierz nie od wczoraj.
Bye, bye India! Hope to see you again!

Tamil Nadu

Wednesday, March 24th, 2010

101
Wedlug legendy to ojciec Ganejshy obcial mu glowe w napadzie zlosci, a oprzytomniawszy wyslal sluge, aby przyniosl glowe pierwszgo stworzenia, jakie spotka. Padlo na slonia, i tak oto powstalo bostwo  z glowa slonia – slodki Ganejsha. W swiatyniach te wielkie, tresowane zwierzeta daja blogoslawienstwo swoim wiernym tracajac  trabom w glowe.

109

101

101

101

101

101

101

Czarna Kali i strach przed New Age’m.

Tuesday, March 23rd, 2010

100
Kali to bogini destrukcji, reprezentuje niszczace dzialanie czasu, i jak pisze Kapuscinski “choc to kobieta, lepiej nie dostac sie w jej ramiona”. Jest wysoka, czarna, wystawia jezyk, nosi naszyjnik z czaszek, i stoi z rozlozonymi rekoma. Zgodnie z wierzeniami hindusow czarny kolor Kali absorbuje tamasyczne cechy ludzkosci: sily ciemnosci, destrukcji, ignorancji. Naszyjnik z 51 ludzkich czaszek reprezentuje 51 litery Sanskryptu.
Kali to jedna z wielu bogow hinduismu, a raczej jeden z aspektow, lub wcielen tego jedynego, najwyzszego i idealnego stworcy.
Nasze pierwsze spotkanie z Kali, a takze z rytualem swiatyni hinduskiej mialo miejsce w Amritapuri-ashramie zalozonym przez jedna z niewielu w Indiach kobiet-guru.
Zatrzymalismy sie na dzien, wyjechalismy po tygodniu, wciaz czujac niedosyt czasu jaki tam moglismy spedzic.
Trudno mi opisac wrazenia z Matha Amrithanandamayi. Byc moze wciaz mocno jestem ograniczona swoim zdroworozsadkowym umyslem zachodnioeuropejskim, byc moze ogarnia mnie strach przed smiesznoscia i brakiem mozliwosci wytlumaczenia rzeczy, ktore zdarza nam sie zobaczyc.
W porzadku, byc moze Jezus chodzil po wodzie. Ale to bylo dawno, a poza tym nikt z nas go osobiscie nie znal (hmm…powinnam raczej powiedziec nikt z nas w tym zyciu). Ale jak sie ustosunkowac do tych, ktorzy czynia cyda tu i teraz, i emanuja czyms, co wzbudza do refleksji i zadziwina swoja niemozliwoscia.
Na pewno wizyta w Amritapuri uchylila kotare, nawet jesli tylko na sekunde.

Postkolonialne Kochi i tlumy bialych turystow.

Friday, February 19th, 2010



44


Kolejne miasto i zaskoczenie. W Kochi odkrylismy, ze nie tylko my wybralismy sie do Indii. Przez pierwsze dwa tygodnie spotykalismy zaskakujaco malo bialych, podobnych do naszych twarzy. W Kochi sytuacja sie odwrocila, i w starej dzielnicy miasta mialam wrazenie, ze znowu jestem w Europie.
Postokolnialna architektrua miasta, z widocznymi wplywami portugalskimi, ilosc luksusowych lokali i eleganckich par robila dziwne wrazenie w momencie gdy my wlasnie przyzwyczailismy sie od ‘obskurnosci’ bedaca normalnym stanem rzeczy.
Na dokladke Kochi tonelo w upale, co zachecalo Europejskie turystki do skapych ubiorow, a widok odslonietych kolan i ud nawet mi wydawal mi sie troche dziwny.
Szybko zmeczylismy sie blichtrem Kochi. Po raz kolejny postanowilismy ochloodzic sie w gorskiej prowincji i pojechalismy w kierunku Munnar.