Archive for the ‘Tajlandia’ Category

Ko Yam

Thursday, July 1st, 2010

koyam

Milo jest byc jednym z osmiu turystow na wyspie. Na Ko Jam bylismy prawie sami. Idealne miejsce na poranne sesje yogi podgladane jedynie przez wielkie gady przypominajace mini dinozaury. Gdyby nie dwie, niewielkie wioski rybackie wyspa zdawalaby sie byc istnym widmem. W sezonie dostac sie tam mozna promem z Krabi, a poza sezonem autobusem z dwiema przesiadkami. Jak sie okazuje z jakiegos powodu wiekszosc uwaza dostanie sie na wyspe za zbyt trudei Ko Jam pozostaje puste i senne az do pazdziernika.
Zatrzymalismy sie w miejscy zwanym Bo Dang, prowadzonym przez Lejle. Jak wiekszosc osob z Ko Jam i okolicznych wysp Lejla ma ciemniejsza od Tajow skore i mowi wlasnym jezykiem, bedacym mieszanina Malayskiego i indonezyjskiego Bahsa.I podawala najlepsza herbate w Azji, mieszanke trawy cytrynowej z cynamonem, galangalem serwowana w wielkim dzbanku ktory mogl napoic zdecydowanie wiecej niz jedna osobe. Wieczory przy herbacie zazwyczaj dzielilismy z Dave’m, szesdziesiecioletnim Brytyjczykiem ktory zdaje sie znalazl na wyspie swoj maly raj. Byly pracownik organizacji humanitarny zdawal sie odwiedzic kazdy zakatek swiata I byl nieskonczona kopalnia informacji o Azji.
Fizycznie wygladajacy na starszego niz w rzeczywistosci emanowal niezwyklym i rzadkim zadowoleniem z zycia. Byc moze trzeba zajrzec smierci kilkakrotnie w oczy by docenic to co mamy. Jednym z jego doswiadczen bylo tsunami z 2004 roku. Podobno na kilka godzin przed uderzeniem fali ocean cofnal sie daleko w glab ladu. I choc wszyscy to zauwazyli i uznali za dziwne to nikt nie podejrzewal wzbierajacej fali… Czterometrowe monstrum zaskoczylo go na plazy. Pierwsza zauwazona rzecza bylo polowiczne znikniecie wyspy oddalonej o kilkanascie kilometrow, ktora podobno zmniejszyla swoje rozmiary. Po chwili na horyzoncie pojawila sie fala I tym ktorym przyszlo sie z nia zmierzyc nie pozostalo nic innego jak biec, wspinac sie na drzewa i walczyc o przetrwanie. Lejla, u ktorej mieszkalismy, wspiela sie na palne kokosowa .Przy jej wadze, na oko cos okolo 100 kg albo wiecej, fakt ten robi prawdziwe wrazenie.
O tsunami w Azji 2004 bylo glosno. Miliony dolarow plynely z calego swiata, ale czy te pieniadze dotarly do celu? Niestety jak to najczesciej bywa wszystko rozchodzi sie gdzies po drodze. Mieszkancy z Ko Jam podobno nie mogli sie doczekac jakiejkolwiek pomocy. Po wyslaniu jednego z mieszkancow wyspy na lad dowiedzieli sie ze ich wyspy nie ma na mapie. Sami musieli sie zatroszczyc o odbudowanie domow, a na pomoc rzadu nigdy sie nie doczkali. Moze za wyjatkiem metalowych tabliczek ktore pojawily sie po kilku miesiacach na tajskim wybrzezy i wyznaczaja kierunek ewakuacji w przypadku uderzenia fali. Na wypadek gdyby ktos czul sie na silach scigac z predkoscia wody.
Na krotko po tsunami rzad zaczal kilka inwestycji – nowe lotnisko w Puket, jakies molo w turystycznej miejscowosci z duza iloscia duzych miedzynarodowych hoteli, itd. Wiele osob poczulo sie rozgoryczonych. Skad rzad ma pieniadze na te inwestycje? Czyzby, czyzby?

koyam1

koyam2

koyam3

koyam4

koyam

koyam

koyam

koyam

Krabi

Tuesday, June 8th, 2010

food

food

Krabi jest niewielka senna miescina blisko wybrzeza. Dla wiekszosci punkt tranzytowy pomiedzy Ko Phi Phi i Phuketem. Na pierwszy rzut oka nie ma tu nic nadzwyczajnego do momentu kiedy natkniemy sie na nocny market. Miejsce, ktore jest zwyczajnym tajskim targiem glownie z jedzeniem, owocami i slodyczami, a dla nas bajecznym szalenstwem niespotykanych smakow i zapachow. Wciaz nie mozemy sie nadziwic roznorodnosci tutejszych potraw, a prawie kazdy uliczny sprzedawca wydaje sie byc pieciogwiastkowym szefem kuchni dzialajacym inkognito. Lista menu jest dluga: szaszlyki z owocow morza, ryby duszone w lisciach banana z dodatkiem kokosu, trawy cytrynowej i limonki, pierozki ze szpinakiem, orzeszkami arachidowymi, ryzowe zwiniatka kryjace wiele nieznanych dodatkow i inne zaskakujacye rzeczy. Targ jest atrakcja sama w sobie i niepostrzezenie minelo juz kilka dni odkad przyjechalismy do Krabi. Mniam.

food

food

food

food

food

food

food

food

food

Lepiej byc nie moze.

Friday, May 28th, 2010

ko phi phi

ko phi phi

ko phi phi

Cudownie byloby tak powiedziec o Phuket,ale nie powiemy. Przewodnik Lonely Planet juz dawno przestalismy uwazac za wiarygodne zrodlo informacji, a opinie spotkanych w podrozy ludzi bywaja mylace. I tak sie stalo w tym przypadku, bo po wyspie oczekiwalam czegos wiecej niz drogich hoteli i neonow. Mielismy nadzieje, ze chocby w niewielkim stopniu zastaniemy tu klimat z Laosu. Tesknimy za miejscem, gdzie jesli chcesz zamowic w knajpie kawe, to najpierw musisz obudzic kelnera.
Kolejne miejsce to Ko Phi Phi. Krajobrazowo wyspa cudowna, ale mecza ilosc ludzi (pomyslec ze jest poza sezonem!) i halas zycia nocnego. Wyspa wciaz wydaje sie przyciagac tlumy pragnace choc na chwile zatrzymac sie w raju z filmu “The beach”, a gdzieniegdzie z plakatow spoglada na nas Leonardo di Caprio. Hedonizm na dobre rozpanoszyl sie na wyspie, na ktorej, zeby bardziej skomplikowac sytuacje, mieszka wielu muzulmanow. Az strach pomyslec co oni o tym mysla!
Na Ko Phi Phi zadoscuczynilismy przyslowiu “Kiedy wpadniesz miedzy wrony to kracz jak one” i zaopatrzylismy sie w miejscowa specjalnosc – alkoholowy koktajl w wiaderku. Zdradzieckie nasienie! Ale tance byly przednie. I to na ringu bokserskim! A dokladniej na jego krawedziach z ktorego sedzia probowal nas sciagnac przez pierwsze pol godziny. A potem sie poddal. Ha!

ko phi phi

ko phi phi

ko phi phi

ko phi phi

ko phi phi

Na barykadach.

Wednesday, May 26th, 2010

Bangkok nieco sie uspokoil.Jeszcze kilka dni temu strzelanina na ulicy i publiczna egzekucja jednego z czolowych dzialaczy czerwonych koszul. Ciekawe, ze rzad nie probowal usunac przeciwnika w bardziej dyplomatyczny sposob, niz zastrzelenie go w momencie gdy pojawil sie publicznie. Spektakularna smierc na barykadach.
Miasto szybko wrocilo do zycia. Po dwoch dniach na tej samej ulicy gdzie przelewala sie krew powracaja uliczni handlarze I wszedobylskie gar kuchnie. Zostaje godzina policyjna, ale w ciagu dnia zycie toczy sie normalnie.
Jak wielu twierdzi to byly premier Taksin oplaca czlonkow czerwonych koszul by wychodzili na ulice w protestach antyrzadow
ych, a sam cieszy sie sloncem morza srodziemnego w Czarnej Gorze. Co ma wspolnego Taksin z Czarna Gora? Jako ze sytuacja w Azji stawala sie dla niego coraz bardziej niepewna postanowil postarac sie o jakis paszport. W Czarnej Gorze mogl go dostac inwestujac troche gotowki. Dwa miliony dolarow zapewnily mu nowy paszport, a w momencie gdy za niego gineli ludzie w prasie opublikowano Jego zdjecia z Paryza. Maly wypad na zakupy z corka. W koncu z nowej ojczyzny to nie tak daleko.

A bit more from Tacompai

Friday, May 7th, 2010

Tacompai again. Although it is almost a month since we arrived in Laos, a  country of bamboo huts, beautiful Mekong river and stunning mountains. In a way it has a similar feeling to Tacompai, but on bigger scale. What in Tacompai was an attempt to create a place where people live in a traditional way in Laos is a reality. Some say that this is what Thailand was 30 years ago. I love it in here as much as I loved Tacompai. Too bad our visa is running out in a few days. For now we are around Bolaven Plateau,  near Cambodian border.

Tacompai

Tacompai

Beautiful bamboo bowls which we used for serving food in Tacompai. I have to say that cooking on real fire was a bit challenging, but I loved beautiful things they were curving from bamboo – everything starting with bowls and finishing with cutlery! There are real masters of bamboo craft.

Tacompai

Tacompai

Tacompai

Tacompai

This is a Karen House – traditionally built bamboo house inspired by huts built by the tribal people around Pai.

Tacompai

With Julia and Paom Hom, a Burmese girl that has the most beautiful name in the world meaning a forest flower.

Tacompai

Tacompai

Tacompai

Tacompai

A New Year  celebration in the village Bin Tin That. A lots of music and a procession visiting all the relatives in the village, and as they are all in some way related it is a day long event.

Tacompai