Archive for February, 2010

Taxi

Sunday, February 21st, 2010

38

Z Turcjii do Syrii zlapalismy taksowke, nie, tu sie nie lapie taxi. To taksowkarz lapie ciebie bez mozliwosci wyrwania sie. Zawozi nie tam gdzie trzeba i kaze placic trzy razy wiecej niz kosztuje kurs. Taksometr jest zazwyczaj “popsuty” a jesli juz dziala to podroz jest iscie zawila i nadzwyczaj dluuuuga. Taksowkarze pasozyty, zerujace na nieprzewidywalnym transporcie publicznym. Konieczny luksus, ktory na dlugo pozostawia niesmak straconych niepotrzebnie pieniedzy.

Postkolonialne Kochi i tlumy bialych turystow.

Friday, February 19th, 2010



44


Kolejne miasto i zaskoczenie. W Kochi odkrylismy, ze nie tylko my wybralismy sie do Indii. Przez pierwsze dwa tygodnie spotykalismy zaskakujaco malo bialych, podobnych do naszych twarzy. W Kochi sytuacja sie odwrocila, i w starej dzielnicy miasta mialam wrazenie, ze znowu jestem w Europie.
Postokolnialna architektrua miasta, z widocznymi wplywami portugalskimi, ilosc luksusowych lokali i eleganckich par robila dziwne wrazenie w momencie gdy my wlasnie przyzwyczailismy sie od ‘obskurnosci’ bedaca normalnym stanem rzeczy.
Na dokladke Kochi tonelo w upale, co zachecalo Europejskie turystki do skapych ubiorow, a widok odslonietych kolan i ud nawet mi wydawal mi sie troche dziwny.
Szybko zmeczylismy sie blichtrem Kochi. Po raz kolejny postanowilismy ochloodzic sie w gorskiej prowincji i pojechalismy w kierunku Munnar.

Wzgledne pojecie ciepla.

Tuesday, February 16th, 2010


33


Czas mija i i luk na blogu coraz wiecej. Najwidoczniej uzaleznienie od ekranu jest ulecznalne, a brak czasu na odwiedzenie kafejek internetowych zaskakujace.
Od czasu ostatniego zapisku zdaje sie, ze minely cale wieki. Z wilgotnego i upalnego wybrzeza trafilismy do Wayanad – gorskiego regionu, gdzie temperatura spadla do znosnych 30 stopni i odetchnelismy z ulga. Znowu spotkanie z ayuveda – przypadkiem jak to zazwyczaj bywa w podrozy udalo nam sie zamieszkac u rodziny, ktora ma farme roslin leczniczych do produkcji lekarstw. Vanamoolika – oprocz ziol leczniczych wokolo naszej chatki rosly krzewy kawy, herbaty, papaye, kokosy, pieprz i wanilia, a nasz domek pachnial 72 gatunkami drzew leczniczych, z ktorych zostal zbudowany. Nasz gospodarze mieszkali z drugiej strony farmy, jakis kilometr od naszego domku, i codziennie odwiedzalismy ich na wspolne, pyszne jedzonko rodem z Kerali. Z duma opowiadali nam o swoich warzywach i owocach i jak sie okazalo sa 100 % samowystarczalni. Wszystko, czego potrzebuja maja w swoim ogrodzie.
Przyrodzniczo Wayanad jest niesamowite. Jak sie przekonalismy zdjecia dzikich sloni nie sa tylko sciema dla turystwow, a okoliczne lasy wygladaja na rownie przezwierzone co przeludnione sa indyjskie miasta. Krotka wyprawa po dzungli zaowocowala spotkaniem nie tylko ze sloniem, ktory nie jest lagodnym slonikiem z bajek rysunkowych, i przypyprawia miejscowych o dreszcz trwogi, ale z calym stadtkiem innych dziwnych stworzen.
Milych kilka dni i znajomosci.


34




34


34


34

The paradise and the palms

Saturday, February 6th, 2010

This is how the paradise should look like. A little sad to be leaving, but tomorrow we are off to the mountains.


100


100


100


100

Kerala Ayurveda

Saturday, February 6th, 2010



Dr Azim


I have always known that my back is not the strongest one, but to have problems in the first week of travel is really bad luck.
However I am lucky they are masters of natural healing in here, and after three sessions of aurvedic treatment in Bangalore Kerala Clinic I feel great again. Thank you Dr. Azim!

W przychodni zdrowia ICK