Sama idea nie jest mi ani troche obca, ale z samym terminem permakultury jako takiej spotkalismy sie po raz pierwszy w Indiach, w aszramie Ammy, gdzie z szeroko otwartymi oczami obejrzelismy z Krzysiem filmy Billa Mollisona “Global Gardener”. Zaskakujace co moze nam dac ziemia jesli myslimy holistycznie i zachowujemy rownowage ekologiczna. W aszramie Ammy spotkalismy tez Emila, ktory przekazal nam krotka, ale tresciwa wiadomosc ” If you go to Thailand you have to go to Tacompai.”
Chwala mu za to, bo miejsce jest wyjatkowe i po jakis 10 dniach pobytu, kiedy Krzys oswiadczyl, ze niedlugo musimy ruszyc dalej zaczelam sie powaznie zastanawiac czy nie zostac w Tacompai na dluzej. Krzys pojechalby dalej sam i wracajac z Kambodzy zajechalby po mnie do Pai. Kuszace, ale co z miejscami ktore sa przed nami? Koniec koncow nasz pobyt w Tacompai zakonczylismy wspolnie i grzecznie wsiedlismy na lodz ktora poniosla nas po rzece Mekong w dwudniowym rejsie o Laosu, a dokladniej do Luang Prabang.
Ale Laos za chwilke, przeciez wciaz nie opowiedzialam historii Tacompai, ktora laczy sie z postacia Taja o imieniu Sandot. Po latach, kiedy jego rodzice od dawna porzucili malo oplacalne rolnictwo, a on zaczal pracowac w Arabii Saudyjskiej nagle postanowi zmienic swoje zycie, i wrocic do Pai. Celem bylo obudowanie farmy tym razem nie na starych zasadach pojedynczego plonu, ale zastepujac ja uprawa oparta na bioroznorodnosci i rownowagi pomiedzy poszczegolnymi elementami natury. Pare lat temu przyplatal sie pierwszy “farang” (czytaj bialy), ktory szukajac drogi do Pai zajechal na farme pytajac o droge. Spotkawszy Sandota zainteresowal sie ” A co ty tutaj wlasciwie robisz?” A po krotkim wprowadzeniu w idee farmy zaoferowal swoja pomoc. I tak juz zostalo, farangow pojawia sie coraz wiecej, a miejsce uzyskuje zasluzona slawe. Czy gdzie kolwiek indziej mielibysmy okazje wyluskac sobie ryz na obiad, czy obserwowac mame Sandota przedzaca bawelne, po wczesniejszym zebraniu jej (bawelny oczywiscie) w ogrodzie? Atmosfera bardzo kameralna, wsrod drzew mango i innych slodkorodnych owocow i roslin stoja chatki w ktorych mieszkamy, wszystkie wybodowane w tradycyjny sposob na wzor glowych plemion regionu – Yon, Karen i Tai. Dlugo moglabym sie rozpisywac o urokach tego miejsca, i jak dla mnie byly to najmilsze dni w dotychczasowej podrozy. Wciaz mam cicha nadziej, ze moze w drodze powrotnej znajdzie sie moment by wrocic do Tacmpai i zobaczyc farme w porze deszczowej, ktora eksploduje zielenia.
Tags: Tacompai